Mocowanie Wiertła.
- Krzysztof Rzeszutek

- 17 paź 2019
- 2 minut(y) czytania
Czy mocowanie wiertła jest w ogóle problemem o którym warto pisać?
Odpowiedź nie jest łatwa. Teoretycznie nie powinien występować tu jakikolwiek problem. Praktyka jest jednak inna. Producenci wiertnic wysilili się by nieco rozmydlić standard mocowania, wierząc pewno, że nietypowe przyniesie im wzrost sprzedaży wierteł. (Kupując wiertnicę z nietypowym mocowaniem muszę kupować wiertła do niego przystosowane). Na szczęście dla klienta takie praktyki są dziś już rzadkością i przez rynek raczej mało akceptowane.
Czy istnieje w takim razie standard mocowania? Tak istnieje. Ale po kolei.
Mocowanie to uchwyt, który ma ułatwiać szybki montaż i demontaż wiertła zapewniając jednocześnie odpowiednią sztywność. Dodatkowym, poniekąd ubocznym, ale istotnym elementem jest tu możliwość dostarczania wody do wnętrza wiertła. Uchwyt musi mieć zatem w środku otwór.
W praktyce najpopularniejszym uchwytem jest znormalizowany gwint calowy rurowy UNC ½” – dla wierteł o mniejszej średnicy oraz 1 ¼” – dla wierteł o większej średnicy. W praktyce nie da się jednoznacznie wyznaczyć tu granicy. Niektóre wiertnice przeznaczone do małych średnic występują z większym gwintem. Istnieją również wiertła o niewielkiej średnicy z uchwytami większymi. Trzeba tu po prostu pamiętać jaki typ gwintu ma nasza wiertnica. Istnieją naturalnie różnego rodzaju przejściówki, które pozwalają nam na zredukowanie, albo powiększenie mocowania. Pomijam tu świadomie dość oczywisty problem, niestety dodatkowo utrudniający dobór wiertła, a mianowicie pasowanie czop – mufa. Wiadomo, że dwóch czopów skręcić ze sobą nie można. Chyba, że znowu zastosujemy przejściówkę. Już teraz widać, że to co niby jest standardem, w rzeczywistości jest w nim tylko w części.
Ze względów praktycznych, na większych rurach stosuje się uchwyty montowane za pomocą śrub. Jedna z firm produkcyjnych poszła tu w rozwiązanie skrajne wypuszczając wiertnice bez uchwytu centralnego, zastępując go trzema śrubami stąd nazwa 3-LOCH. I tak praktyczne rozwiązanie stało się kolejną pułapką. Dość popularne wiertnice, własne uchwyty miały przez wiele lat zastrzeżone i w praktyce trudne było zastosowanie adaptera do mocowania znormalizowanego wiertła. Dziś firma ta sama odchodzi od tych „nietypowych” mocowań, a i dostępność adapterów jest dość powszechna.
Dlaczego w takim razie taki bałagan w mocowaniach? Z całą pewnością względy handlowe wiodą tu prym. Nie był bym jednak sprawiedliwy gdybym nie próbował tłumaczyć tej rzeczywistości względami technicznymi. W praktyce istniej prawdopodobieństwo „zablokowania się” uchwytu. Po prostu w trakcie pracy wiertło dokręci się do wiertnicy z taką siłą, że ciężko będzie je zdemontować. Dlatego, każda próba skonstruowania takiego uchwytu, który na to nie pozwoli jest próbą rozwiązania tego problemu. Czy jednak usprawiedliwia to wprowadzanie bardziej czy mniej udziwnionych mocowań, to już jest inny problem. Swego czasu zaczęto stosować różnego rodzaju podkładki np. miedziane, które przynajmniej częściowo zabezpieczają uchwyt przed zablokowaniem. Rozwiązanie banalne, ale ułatwiające demontaż szczególnie dużych wierteł.
Na zakończenie. Bez względu jaki uchwyt ma nasza wiertnica, zawsze możemy wiertło zregenerować. Mocowania przecież w trakcie regeneracji nie zmieniamy.







Komentarze